Gdy wyczarterowałeś już jacht na mazurski rejs nadchodzi moment gdy trzeba pomyśleć gdzie dokładnie popłyniecie. Trasa rejsu powinna być oczywiście zaplanowana odpowiednio do warunków pogodowych, ale wstępny plan dobrze zrobić z dużym wyprzedzeniem. Będziemy mieli czas by zebrać informacje o portach, które chcemy odwiedzić.
Przygotowaliśmy dla Was dwie przykładowe trasy rejsów tygodniowych z krótkim opisem poszczególnych punktów trasy. Przyjmujemy Giżycko jako miejsce startu. To największe miasto na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich i jest wręcz idealne do rozpoczęcia rejsu. Korzystając z dobroci cywilizacyjnych będziecie w stanie zaopatrzyć Wasz jacht we wszystkie niezbędne produkty spożywcze, zostawić samochód na strzeżonym parkingu czy kupić brakujące rzeczy.
Pierwszym pytaniem, na które musisz odpowiedzieć jest to czy bardziej interesuje Cię żegluga na północ czy może na południe od Giżycka. Północ to jeziora o większej przestrzeni – Kisajno, Dargin, Dobskie, a dalej Mamry i Święcajty, a południe to głównie wąskie i głębokie jeziora rynnowe – jezioro Boczne, Jagodne, a za kanałami: Tałty, Mikołajskie, Bełdany. Oczywiście obydwie opcje można połączyć!
Drugie pytanie brzmi: czy pierwszą noc czarteru spędzacie w porcie macierzystym, czy od razu wypływacie? Jeżeli decydujecie się wypłynąć wieczorem po odebraniu jachtu, warto mieć wybrany port, tak żeby zdążyć spłynąć przed zachodem słońca. Dobrym wyborem w tym momencie będą mariny w Wilkasach czy Pięknej Górze.
„Płyniemy na północ!” – dzień pierwszy
Północna trasa rejsu po Mazurach od razu po wypłynięciu z Giżycka kieruje nas na do któregoś z kanałów. Do wyboru są kanał Łuczański lub Niegociński. Pamiętajmy by płynąc do kanału położyć maszt, zabezpieczyć burty jachtu odbijaczami i utrzymywać odpowiedni dystans od jachtów płynących przed i za nami. Ponieważ głębokość wody na kanałach jest nieduża, należy również pilnować kontrafału płetwy sterowej który może się luzować po zahaczeniu sterem o dno.
Po wpłynięciu na jezioro Kisajno proponujemy pożeglować do niezawodnego portu Nowy Sztynort. Sztynort znają prawie wszyscy żeglarze i określany jest mianem „mazurskiej Tortugi”. Warto tu przypłynąć gdy załoga jest jeszcze pełna sił i spragniona nocnych rozrywek. Znajdziecie tu też udogodnienie dla ceniących spokój tzw. „ciche keje”, gdzie rodziny z dziećmi mogą odpoczywać z dala od zgiełku portu. Samo jezioro Sztynorckie jest doskonale osłonięte, a głębokości przy kejach pozwalają na „łatwe” manewrowanie z pełnym zanurzeniem płetwy mieczowej i sterowej. W Sztynorcie dostępne jest też pełne zaplecze sanitarne – prysznice, toalety, pralki, zmywalnia naczyń, woda i prąd na kei. Ponadto znajduje się tu też dobrze wyposażony sklep spożywczy, sklep żeglarski oraz kilka punktów gastronomicznych.
Bezpośrednie płynięcie z Giżycka do Sztynortu zajmie Wam około 4 godzin. Jeśli uznacie, że jest to zbyt krótka trasa zawsze możecie zahaczyć o jezioro Dobskie. Można tam zobaczyć słynną „Wyspę Kormoranów”. Należy jednak pamiętać, że jezioro to objęte jest tzw „strefą ciszy” i nie wolno używać na nim silników spalinowych!
Dzień drugi:
Gdy już udało Wam się ogarnąć po długim wieczorze i sklarowaliście jacht do wypłynięcia, polecamy ruszyć dalej na północ na Jezioro Mamry. Trasę zaplanujcie łukiem uważając na głazy Sztynorckie! Nie jeden jacht stracił na nich kaucję! (zdjęcie) Mamry to jezioro słynące z przejrzystej i czystej wody. Dlatego więc warto zatrzymać się tu na kotwicy i popływać wpław, a po wszystkim zjeść obiad przygotowany w pięknych okolicznościach przyrody.
Na noc można zatrzymać się w pół-dzikiej przystani „Leśny zakątek” położonej w malowniczej i osłoniętej zatoce na północno zachodnim brzegu jeziora Przystań. Zwróćcie uwagę na małe głębokości przy brzegu- cumując należy podnieść miecz i płetwę sterową! Ponadto nie zapomnijcie o rzuceniu kotwicy. Na campingu znajdują się toalety i prysznice w standardzie „polowym”, w budce bosmana można kupić kilka podstawowych produktów (słodycze, piwko), nie ma słupków z prądem na kejach. Do bardziej wyposażonego sklepu jest ok 30 minut spacerem. Będąc na miejscu warto przejść się na wycieczkę po bunkrach lub odwiedzić Kanał Mazurski. W bliskiej odległości znajdziecie tu również jeszcze trzy inne kempingi/porty.
Dzień trzeci:
„Środa dzień… MOB’a”. Wszak prowadzimy szkolenia żeglarskie, dlatego nawet na rejsie rekreacyjnym po mazurach zachęcamy do ćwiczeń żeglarskich. Namawiamy do przećwiczenia manewru „człowiek za burtą” na odpowiednio przygotowanym manekinie. Wystarczy odbijacz z solidnie przywiązanym obciążnikiem w postaci butelki wypełnionej piachem z kamieniami. Nigdy nie wiesz kiedy ten manewr może Ci się przydać, chociażby do zaszpanowania przed załogą czy uratowania czapki… i oby tylko do tego.
Wróćmy do proponowanej trasy. Skoro dopłynęliście już tak daleko na północ, pora odbić trochę na południowy-wschód! Nasza propozycja to jezioro Święcajty. Przyjaznym portem jest tu „Piękny Brzeg” . To miejsce z fajnym klimatem dobrym do chillowania. Spodoba się również jeśli pływacie z dziećmi. Jeżeli natomiast zatęskniliście trochę za spokojem i klimatem z „dawnych lat” polecamy ośrodek „Zatoka Kal” . Warto zadzwonić tu trochę wcześniej i uprzedzić Bosmana o Waszym przybyciu, ponieważ porcik jest naprawdę kameralny i ma niewiele miejsc dla gości. Cumując od zewnątrz pomostu (od strony jeziora) możemy pozwolić sobie na opuszczony miecz i płetwę sterową. Koniecznie wyznaczcie osobę z pagajem/odbijaczem do ochrony burt – w porcie są metalowe dalby! W obu polecanych przez nas portach dostępne jest zaplecze sanitarne (krótki spacer od kei) i prąd do jachtu. W obu miejscach jest też miejsce gdzie można zjeść ciepły posiłek i wypić poranną kawę :)
Dzień czwarty
Jesteśmy już za półmetkiem i wypadałoby powoli kierować się z powrotem w kierunku Giżycka. Ale bez paniki, macie jeszcze kilka dni! Jeżeli nie chcecie za szybko uciekać z północnej części WJM polecamy zatrzymać się w pocie „Stanica wodna Kietlice na Mamrach” (http://kietlice.pl/). Dysponuje ona wspaniałym miejscem na ognisko i pięknym widokiem na wschód słońca. Oprócz tego znajdziecie tu też ciekawą tawernę, która serwuje piwka (i nie tylko) z hyczką czyli syropem z kwiatów czarnego bzu. Do jedzenia też coś się znajdzie. Na keji można podłączyć jacht do prądu, są ładne sanitariaty (ale mają ograniczenia godzinowe jeśli chodzi o dostęp do ciepłej wody). Sam port jest płytki z trudnym podejściem, lepiej go unikać przy silnych wschodnich wiatrach.
Dzień piąty
To już najwyższy czas wracać na południe. Po wypłynięciu z Kietlic po chwili musicie położyć maszt i przepłynąć z powrotem na jezioro Dargin. Jeżeli Wasz styl żeglowania polega na braku pośpiechu i pokonywaniu małych odległości, będzie to świetne jezioro na kolejny przystanek. Jeśli nie potrzebujecie stałego dostępu do prądu i pozwala na to pogoda (odradzamy silne wiatry z północy) zatrzymajcie się na campingu Roganty. Wpływajcie tam koniecznie dziobem rzucając kotwicę z rufy, w ten sposób unikniecie kontaktu silnika z dnem. O podniesieniu płetw chyba nie musimy już wspominać ;) Po dobiciu do brzegu, możecie odwrócić jacht korzystając z manewru „overholung” co znacząco ułatwi wchodzenie do Waszego „domku”. Alternatywami dla Rogant są porty „Nowy Harsz” i „Zdorkowo”, które mają bogatszą infrastrukturę lądową. W sytuacji gdy wieje naprawdę mocno, warto rozważyć ponowne schowanie się na jeziorze Sztynorckim.
Dzień szósty.
Często to dzień gdy kierujemy się już do portu oddania jachtu, by ostatnia noc spędzić właśnie tam. Ale zdarza się, że nie ma takiej konieczności. Jeśli umowa czarterowa na to pozwala, warunki meteorologiczne są sprzyjające, a Wy jesteście rannymi ptaszkami możecie zaliczyć jeszcze jeden port. Nasze propozycje to miejsca na południowym brzegu jeziora Kisajno takie jak Stranda czy Łabędzi Ostrów . Chcąc oszczędzić sobie niedzielnego przepływania przez kanały w pośpiechu, warto rozważyć przystanie na północno wschodnim brzegu jeziora Niegocin. Z sentymentu i sympatii polecamy Wam port w ośrodku „Resort Niegocin”. Stamtąd w przeszłości ruszały nasze szkolenia żeglarskie. Dziś jest to spokojny, kameralny port, dysponujący kąpieliskiem, pięknym miejscem na ognisko i wiatami pod którymi możecie zrobić „wieczorek pożegnalny”. Jeżeli zdecydujecie się na pokonanie schodów, na ich końcu spotka Was nagroda w postaci knajpki z pięknym widokiem na jezioro. Pamiętajcie o sprawdzaniu prognoz, jeśli mówią o silnym wietrze ze wschodu, zdecydowanie lepiej będzie zacumować, w którymś z sąsiednich portów wyposażonych w falochrony czyli w AZS lub PTTK. Przy takiej pogodzie świetnym pomysłem będzie też schowanie się w Ekomarinie w Giżycku.
Dzień ostatni
Jeśli macie do pokonania jeszcze trasę do portu oddania jachtu to koniecznie wstajemy skoro świt. Z Wilkasów do Giżycka powinniście zdążyć w ciągu godziny, ale zawsze trzeba mieć zapas. Dzień oddania jachtu to doskonały czas na rozpoczęcie planowania kolejnej przygody!
Całe szczęście Mazury są na tyle duże i bogate w ciekawe porty czy bindugi, że można po nich żeglować wiele lat ciągle odkrywając nowe miejsca. Tak jak obiecaliśmy na początku – tematem tekstu, który pojawi się wkrótce będzie trasa rejsu po mazurach na południe od Giżycka.